Przyznam szczerze, że odkąd przyjeżdżam nad Noteć, miałem okazję być na niemal wszystkich obozach organizowanych przez Nadnoteckie Koło Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”. Jednakże tegoroczny wyjazd na długo utkwi mi w pamięci…
Nasza wesoła ekipa (fot. M. Gutowski)
Taniec ptasich motyli
Drugi dzień maja poświęciliśmy dudkowi. Dwuosobowa ekipa (Damian oraz ja) postanowiła skontrolować okolice m.in. Walkowic – malowniczej miejscowości, położonej w dolinie Noteci, w której mozaika łąk przeplata się z alejami drzew oraz gospodarstwami. Znalazło się nawet dość ruderalne miejsce, takie jak stosy betonowych płyt, dachówek, krawężników, gdzie gnieździ się białorzytka i gdzie obserwowany był również dudek. Warto zwracać na takie miejsca uwagę, gdyż dudek potrafi się gnieździć nawet w stosach kamieni lub drewna! Cały ten krajobraz to książkowy przykład siedliska dudka.
Zachęceni poranną obserwacją innego, śpiewającego samca dudka (przy naszym obozie przy Lipicy), wyruszyliśmy w teren. Pomimo tego że wcześniej mieliśmy namierzone trzy samce koło Walkowic, dudki nie chciały się odzywać. Postanowiliśmy udać się do miejsca, gdzie był obserwowany ostatni z samców. Dudek sam w sobie to bajkowy ptak, ale trudny do obserwacji: jest płochliwy i mimo kontrastowego upierzenia trudno wypatrzeć go wśród drzew. Pierwszy samiec odzywał się na skraju lasu, jednak uciekł nam i zapadła cisza. Zniechęceni, podjechaliśmy bliżej gospodarstwa… Czekamy. Nagle, jakieś 40 m od nas zrywa się samiec, leci pędem do alei ogłowionych wierzb. Za chwilę podlatuje drugi ptak. Przez następną godzinę mogliśmy obserwować toki – fragment z intymnego życia dudków! Dzięki lunecie para zakochanych była jak na widelcu. Samiec śpiewał, pokazywał dziuple samicy, gonił ją i oczywiście nastroszył czubek. Niesamowita obserwacja zarówno dla mnie, jak i dla kolegi. Co ciekawe, miłosnymi igraszkami zainteresowały się cztery szpaki, które również zainteresowała dziupla. Warto pamiętać, że szpak to dla dudka główny konkurent o dziuple.
Dudek to ptak trudny do obserwacji (fot. D. Ostrowski)
Ten dzień był bardzo owocny: ogólnie na tym fragmencie Doliny cała nasza obozowa ekipa stwierdziła 5-6 odzywających się dudków!
Goście
Popołudnie dnia pierwszego oraz kolejny, niemal cały dzień pobytu nad Notecią w okolicach Czarnkowa upłynął w miłym towarzystwie Ani, Dominika i ich pociechy – dwuletniego Grzesia, który tryskając niespożytą energią miał wielką chęć na odnalezienie niejednego gniazda, koniecznie w towarzystwie Mateusza.
Chwila odpoczynku przy Lipicy, od lewej: Dominik, Damian i Filip (fot. M. Maluśkiewicz)
Mieliśmy także zaszczyt gościć przesympatycznych Paulinę i Sławka, którzy na jeden dzień przyjechali do nas ze stolicy wielkopolski, Poznania. Ta dwójka może mówić o wielkim szczęściu. Rzadko bowiem bywa tak, że komuś, kto nie widział dotychczas kulika, od razu udaje się zobaczyć jego lęg. A tak właśnie było w tym przypadku.
Filip opowiada Paulinie i Sławkowi o przyrodzie doliny Noteci (fot. M. Maluśkiewicz)
Koniecznie trzeba wspomnieć o naszym przyjacielu, Janku, na którego towarzystwo możemy liczyć podczas każdorazowego pobytu na Lipicy. Janek zawsze wspiera duchowo nasze działania, a jego opowieści przy ognisku sprawiły, że czas upłynął niezwykle szybko i przyjemnie.
Damian prezentuje Jankowi i Mateuszowi „zdjęcie dnia” (fot. M. Maluśkiewicz)
Ptak o krogulczym spojrzeniu
Tego dnia miała również miejsce ciekawa obserwacja gatunku, wyjątkowego w rodzinie pokrzewkowatych. Nie dość, że jest ubarwiony jak mały drapieżny ptak (szary wierzch ciała i prążkowa pierś), to jeszcze te „krogulcze” spojrzenie – mowa oczywiście o jarzębatce.
Jadąc samochodem (niezawodnym „białym Ferrari” Damiana), przy otwartej szybie usłyszałem śpiew pokrzewki, który szczególnie zwrócił moją uwagę. Serenada samca to mieszanka rożnych podsłuchanych ptasich głosów. Sprawne ucho usłyszy w niej m.in. kropiatkę czy cierniówkę. Śpiew jarzębatki podobny jest do głosu pokrzewki ogrodowej, jednakże zwrotka jest krótsza. Najpewniejszy jest jednak głos zaniepokojenia: charakterystyczny, narastający terkot. Czasem samiec wplata go w śpiew. Ptak został przez nas zwabiony na głos z odtwarzacza mp4. Jarzębatka to jednak skryty i niezwykle ruchliwy ptak. Na zrobionych zdjęciach samczyk chowa się za gęstwiną gałęzi wierzbowych. Widać jednak jego żółte oko.
Jarzębatkę trudno wypatrzyć (D. Ostrowski)
A to była zawierucha, jeden stoi, drugi słucha, a ten trzeci w trawie leży i kulika wnet namierzy!
Dzień Konstytucji Trzeciego Maja to czas dla kulika wielkiego. Naszym zadaniem była kontrola jednego z ostatnich fragmentów doliny, na której „król nadnoteckich łąk” gnieździ się regularnie – okolic Romanowa. Po sukcesach drugiej ekipy poszukiwaczy (Marek i Mateusz), która znalazła gniazdo kulika pod Czarnkowem, ochoczo ruszyliśmy w teren. Pogoda, która aż nadto dopisywała – nieznośny upał oraz meszki sprawiały, że nasza zawziętość słabła z godziny na godzinę. Warto wiedzieć, że gniazdo na ziemi znaleźć jest niezwykle trudno. Wszystkie siewkowate stosują cały szereg trików na skuteczny sposób w odwodzeniu od gniazda.
Wędrując po nadnoteckich łąkach… (fot. M. Maluśkiewicz)
Zjeżdżając w jedną z dróg, stanęliśmy samochodem pod wielką topolą. Jednakże coś Damianowi nie pasowało i podjechaliśmy pięćdziesiąt metrów dalej. Wyszedłem z samochodu, zacząłem usadawiać się na zielonej trawce w oczekiwaniu na kulika. Nagle nadleciał samiec, zaczynając swoją przepiękną pieśń. Śledziłem go lornetką z nadzieją, że zobaczę, gdzie usiądzie, w tym czasie Damian obserwował drugą stronę łąki. Jakieś trzydzieści metrów od nas zerwała się samica. Adrenalina sprawiła, że współobserwator wyskoczył jak poparzony i szybkim, ostrożnym krokiem poszedł w stronę zrywającego się ptaka. Powiem szczerze, że zapaliłem spokojnie papierosa, delektując się spodziewaną porażką mojego kolegi. Jego podniesiony kciuk sprawił, że przysłowiowa „szczęka mi opadła”. Znalezienie gniazda zajęło nam 10 minut… W sumie na badanym odcinku doliny (Walkowice-Czarnków) stwierdziliśmy 5 par kulika.
Para kulików (fot. D. Ostrowski) Gniazdo kulika wielkiego (M. Maluśkiewicz)
Ptasi pocisk
Późnym popołudniem wybrałem się z Pawłem na obserwacje kulików w okolice wsi Romanowo. Zaraz po wyjściu z samochodu moim oczom ukazał się duży sokół, szybko lecący w stronę wielkiej brzozy. Szybkim krokiem poszliśmy w stronę owego drzewa. Ptak dopuścił nas do stu metrów. Serce coraz szybciej mi biło, gdyż w moim przeczuciu był to dorosły sokół wędrowny. Ptak niestety się spłoszył.
Sokół wędrowny (fot. D. Ostrowski)
Parę kilometrów dalej, druga ekipa (Damian i Mateusz) przemierzała łąki, idąc w naszym kierunku. Liczyłem na to, że ptak zostanie przez nich zaobserwowany, co też się stało. Nawet więcej – został sfotografowany. Jest to bardzo ciekawa obserwacja, gdyż sokół wędrowny jest u nas ptakiem niezwykle rzadkim. Widok dorosłego osobnika w okresie lęgowym może wskazywać na gniazdowanie w dolinie Noteci! Wpadłem na pomysł, by przejrzeć szczyty słupów wysokiego napięcia, okalające tą część doliny. Znaleźliśmy gniazdo, ale należące do kruka. Widać było już trójkę dorosłych „kruczaków”. To i tak cenne miejsce, w przyszłości może zagnieździć się tam kobuz, a może sokół wędrowny?
Indiański ptak
Kończąc już naszą opowieść, nie sposób nie opisać ostatniej, nocnej obserwacji niezwykłego, „indiańskiego ptaka”- jak powiedział Mateusz. Wracając z obozu z Lipicy, postanowiliśmy wybrać się na nocne obserwacje w pobliżu Piły. W miejscowości Ługi Ujskie prowokowaliśmy magnetofonem pójdźkę oraz płomykówkę, jednakże bez skutku. Podczas jazdy przemknął nam przez drogę czarny duch jakiejś sowy. Skojarzył mi się z uszatką, ale pewności nie mam. Przejdźmy do meritum. Wracając do domu przez młody sosnowy bór, na jednej z wycinek odzywał się lelek.
Siedział dość blisko i zaznaczał swoją obecność warkoczącą, niczym motorower pieśnią. Okazało się, że lelek był tak pochłonięty obroną swojego terytorium, że ta obserwacja przerosła moje oczekiwania. Otóż ptak przelatywał jakieś 2-3 metry nad naszymi głowami, szukając konkurenta i ukazując tym samym swoje piękne upierzenie oraz błyszczące oczy! Ta obserwacja była dla mnie niezwykła, bo przecież lelek to ptak niezwykle tajemniczy, prowadzący nocny tryb życia! Dodatkowo udało nam się zaobserwować konflikt dwóch samców.
Bez dwóch zdań – ta obserwacja uhonorowała nasz majowy obóz!
Własnym skrzydłem nakreślił
Filip Solarek